Jan kantner
Co jest trudniejsze skrzypce czy saksofon?
Takie pytanie często pada z ust osób które “nie siedzą” w muzyce (oczywiście, że skrzypce są trudniejsze, ale co z tego skoro saksofon jest instrumentem doskonałym 😉 ). Osoby, które rozważają rozpoczęcie nauki gry na instrumencie (powinny zadzwonić do Tonów, bo tam ich najlepiej nauczą 😉 ) często zastanawiają się, czy dany instrument nie okaże się dla nich zbyt trudny albo czy inny nie będzie po prostu łatwiejszy do ogarnięcia. Otóż:
Gram na saksofonie od 16 lat i szczerze muszę przyznać, że jest to raczej jeden z “łatwiejszych” instrumentów. Oczywiście, jeśli chce się w pełni opanować KTÓRYKOLWIEK z pełnoprawnych instrumentów, potrzeba do tego wiele pracy i wysiłku, jednak saksofon jest stosunkowo nowym instrumentem, bo skonstruowanym dopiero w pierwszej połowie XIXw (dla porównania – fortepian to druga połowa XVII wieku) i choćby dlatego mechanizmy konstrukcyjne potrzebne do obsługiwania go są łatwiejsze do opanowania niż np. system klap i chwytów w klarnecie. Saksofon jest instrumentem dętym, jednak dętka dętce nie równa. Trąbka, która oczywiście różni się od saksofonu tym, że jest instrumentem dętym blaszanym, nie drewnianym i zadęcie trąbkowe działa na innej zasadzie niż zadęcie saksofonowe, stawia adeptom większe niż (najwspanialszy) saksofon wymagania w kwestii pracy oddechowej.
Żartuje się, że żeby saksofon wydobył z siebie dźwięk wystarczy położyć go w przeciągu i zagra. To oczywiście żart, jednak faktem jest, że saksofon wybacza zdecydowanie większe braki w umiejętnym oddychaniu przeponą niż trąbka. Pozwala to wielu saksofonistom cieszyć się grą, mimo braków warsztatowych. Nie każdy trębacz oddycha perfekcyjnie, jednak margines błędu w oddychaniu trębaczy jest zdecydowanie węższy niż w przypadku (najlepszego) saksofonu. Saksofon jest dla przeciętnego słuchacza instrumentem atrakcyjnym brzmieniowo, a także wizualnie, czego nie można powiedzieć np o flecie piccolo. Dzięki temu możesz jeszcze niewiele potrafić, a już robić wrażenie (na dziewczynach). A puzon? To jest dopiero ciężki kieliszek chleba. Żeby grać, trzeba mieć solidne zadęcie, dobry chuch, a wysokości dźwięków zmieniać za pomocą tylko i wyłącznie suwaka (długa rura wystająca z puzonu) i przedęć (tak jak zatrąbisz w ustnik, taki będzie dźwięk). Jest wielu zawodników, którzy potrafią grać szybkie frazy na puzonie, jednak jest to rzecz karkołomna.
Dodatkowo puzon jest instrumentem często wyśmiewanym. Puzoniści zdążyli się już przyzwyczaić do żartów typu “facet zostawił puzon w samochodzie, ktoś wybił szybę i wrzucił drugi (puzon)”. Albo“Kiedy puzonista idzie z futerałem na saksofon? Kiedy idzie na podryw”. Osobiście nie rozumiem dlaczego puzon jest tak traktowany.
Bardzo lubię atłasowo brzmiące dźwięki wydobywane przez puzonistów jazzowych, a jeśli zagrać na puzonie kilka drapieżnych hardbopowych fraz (hardbop to gatunek jazzu, mniej więcej lata 60.) to już naprawdę jazz jak 150. Oczywiście zdarzają się też ludzie, którzy grają na tym instrumencie, bo zupełnie nie mieli innego planu na życie, a kiedyś w szkole muzycznej siłą zapisano ich na puzon, bo najsłabiej zdali egzamin wstępny, a na puzon nie było chętnych, bo wszystkie dziewczynki chciały grać na fortepianie lub skrzypcach, z kolei chłopcy na gitarze, bądź perkusji. Przecież pan od puzonu musiał mieć chociaż pół etatu, bo inaczej nie opłacałoby mu się dojeżdżać 90 km 😉 Podsumowując, owszem, istnieją instrumenty łatwiejsze i trudniejsze, albo inaczej – trudne i trudniejsze :), jednak o tym czy na danym instrumencie łatwo będzie Ci progresować decyduje nie tylko jego budowa, ale także twoje indywidualne predyspozycje.